Poniżej kilka hostorii od naszych Klubowiczów.
Dołącz do nas i napisz własną historię.
Historia pani Basi
Moi kochani!
Chciałam w skrócie opisać moją historię dla tych, którzy chcą wracać do zdrowia. Leczę się od 2003 roku. Byłam siostrą PCK. Zostałam pobita przez umysłowo chorego pacjenta. Leżałam na neurologii w Gorlicach ze wstrząsem mózgu i silną depresją. Do tego dołączyło nadciśnienie, uszkodzenie zastawki serca, zapalenie mięśnia sercowego. Wylądowałam na rencie. „Wysiadł” mi kręgosłup, nabawiłam się cukrzycę i przeszłam zawał serca. Mam endoprotezę kolana, brałam bardzo dużo leków. Gdy miałam operację na wycięcie woreczka żółciowego okazało się że jeszcze mam marskość wątroby na skutek zażywania dużej ilości leków. Brakowało mi pieniędzy na leczenie więc wzięłam pożyczkę najpierw jedną potem drugą, trzecią i w końcu czwartą. Modliłam się do Ojca Świętego o pomoc.
Kilka lat temu będąc w szpitalu poznałam kobietę chorą na nowotwór. Bardzo się zaprzyjaźniłyśmy ale ona niestety zmarła. Po trzech latach od tego wydarzenia zadzwoniła do mnie jej córka Agnieszka z pytaniem czy chciałabym poznać lekarzy którzy nauczają o filozofii i podstawach zdrowia. Zaproponowała mi żebym przyszła na spotkanie. Stwierdziłam że chętnie posłucham. Po wykładzie pani doktor Tatiany i Andrzeja Kożusznych podeszłam do pana Andrzeja i przedstawiłam mu swoją sytuację: jestem po zapaleniu mięśnia sercowego, zawale, mam nadciśnienie, niewydolność nerek ( gdy nie zażyję 2 tabletek furosemidu nie oddam moczu), niedoczynność tarczycy, marskość wątroby, problemy z wypróżnianiem. Zażywam po 19 tabletek na dzień i płacę prawie 600 złotych miesięcznie na leczenie i nikt nie dawał mi nadziei że będzie lepiej. Pan Andrzej mnie wysłuchał i powiedział że warto spróbować bo na pewno się poprawi. Po raz pierwszy po tylu latach leczenia ktoś dał mi nadzieję. Powiedział :”będzie dobrze, da pani radę”.
Dowiedziałam się że specjalny rodzaj wody, może mi pomóc w moich dolegliwościach. Kupiłam więc i zaczęłam pić odpowiednia wodę. Z początku z godnie z zaleceniem piłam mniej wody stopniowo ją zwiększając ze względu na źle funkcjonujące nerki. Do tygodnia czasu nie było ani lepiej ani gorzej. Po trzech tygodniach picia wody zaczęłam częściej oddawać mocz po czym całkowicie odstawiłam furosemid. W związku z tym, że mam endoprotezę w nocy jest mi źle chodzić do toalety więc obok łóżka postawiłam sobie wiaderko. Gdy obudziłam się nad ranem poczułam okropny smród. Zastanawiałam się co w domu zdechło, ale gdy doszłam do wiadra poczułam że to mój mocz tak cuchnie, myślałam że zwymiotuję. Dopiero wtedy dotarło do mnie że to toksyny wydostające się z moczem dały taki efekt. Toksyny zalegające latami w moim organizmie{np. obrzęki nóg} zaczynały wychodzić też z potem przez co musiałam się myć i przebierać kilka razy dziennie. Po 2 miesiącach picia ustąpił ten ohydny zapach. Odłożyłam leki na nerki, stopniowo na nadciśnienie, które się uregulowało, później na serce i tarczycę bo badania hormonalne były dobre a na końcu odłożyłam esencjale forte na wątrobę.
Brałam 3 razy dziennie po 14 jednostek insuliny a na noc 22 jednostki i 850 siofor 3x1 dziennie. Teraz biorę rano 12 jednostek i na kolację 8 jednostek zaś nie biorę nocnej dawki insuliny. Chodziłam do toalety raz na tydzień teraz idę codziennie a czasem 2 razy. Przestały mi tak bardzo wypadać włosy. Nie jestem już taka opuchnięta. Stopniowo zaczynam zrzucać nadwagę. Dawniej latem wszędzie gdzie przebywałam, miałam ze sobą włączony wiatrak bo źle mi było oddychać. Już go nie potrzebuję.
Pierwszy raz od tylu lat czuję się tak dobrze. Zrobiłam dużo konfitur i zapasów na zimę. Zadbajcie o swoje zdrowie.